Pan Edward już nie napisze…

Wspomnienie o Edwardzie Kołodziejczyku

Zaledwie kilka tygodni temu zaprosiliśmy Pana Edwarda na pogawędkę dotyczącą założeń do publikacji książkowej poświęconej Stowarzyszeniu Ochrony Pracy, jego genezie, dokonaniom i perspektywom.

Gdy zarząd SOP podjął decyzję o wydaniu takiej publikacji było dla nas oczywiste, że najwłaściwszą osobą, której można powierzyć jej realizację czyli napisanie i zredagowanie będzie wieloletni redaktor Informatora SOP Pan Edward Kołodziejczyk.

Na wspomniane spotkanie przyszedł Pan Edward jak zwykle uśmiechnięty ze szkicami niektórych wątków przyszłej książki i zdjęciami, które mogłyby posłużyć do bogatego wypełnienia ilustracjami. Na pytanie jak przewiduje koszt wydania tej publikacji w tym swoje honorarium uśmiechnął się niemal z zażenowaniem i odpowiedział, że się nad tym nie zastanawiał, a już honorarium, to najmniejszy problem. Sam fakt, że powstanie taka książka z jego udziałem sprawia mu wielką satysfakcję a co do wynagrodzenia zapewne się porozumiemy.

Taki był nasz drogi kolega Edward Kołodziejczyk, związany ze Stowarzyszeniem Ochrony Pracy od początku jego istnienia, skromny, życzliwy, koleżeński i jakże często bezinteresowny. Wszyscy go lubiliśmy i darzyli szczerą sympatia a on jak mam nadzieję czuł się w naszym gronie dobrze, bo chętnie do nas zaglądał nawet wtedy, gdy wycofał się już z bezpośredniego uczestnictwa w życiu Stowarzyszenia w roli członka zarządu głównego i redaktora.

Wiadomość o jego nagłym odejściu przyjęliśmy z wielkim smutkiem i zaskoczeniem, mając w pamięci niedawne spotkanie w miłej atmosferze i jak się wydawało w dobrym zdrowiu.

W takich chwilach myśl biegnie daleko wstecz do czasów gdy byliśmy jeszcze młodzi, patrząc z dzisiejszej perspektywy. Pamiętam Pana Edwarda jako sumiennego a zarazem bardzo profesjonalnego redaktora miesięcznika Inspektor Pracy. Z racji swoich obowiązków służbowych uczestniczył w naradach krajowego kierownictwa Państwowej Inspekcji Pracy, w moich wizytacjach placówek PIP a niekiedy w wyjazdach zagranicznych. Dokumentował posiedzenia Rady Ochrony Pracy oraz moje wystąpienia sejmowe dotyczące sprawozdania Głównego Inspektora Pracy. Zapraszałem go także do udziału w spotkaniach ze szczególnymi gośćmi krajowymi i zagranicznymi jak np. przedstawicielami kierownictw inspekcji pracy z Wielkiej Brytanii, USA, Niemiec, Danii, Węgier i Litwy, szefami organów państwowych jak Państwowa Inspekcja Sanitarna, Urząd Nadzoru Budowlanego, Urząd Dozoru Technicznego i Komenda Główna Policji a także gośćmi specjalnymi, których wspomnienia miały znaczenie historyczne jak córka Mariana Klota, głównego inspektora pracy z okresu międzywojennego, prof. Andrzej Tymowski członek Rady Ochrony Pracy, niegdyś żołnierz Batalionu „Parasol” AK oraz prof. Wiesław Chrzanowski marszałek sejmu RP I kadencji. Pomimo wielkiej różnorodności tematyki ww. spotkań i poruszanych zagadnień relacje zamieszczane przez Pana Edwarda w „Inspektorze Pracy” były zawsze jasne, zwięzłe i przedstawione w sposób interesujący. Przeprowadzał też dla „Inspektora Pracy” wywiady z osobami kluczowymi dla polskiej ochrony pracy ze środowisk naukowych i partnerów społecznych. Dzięki kulturze osobistej i sympatycznemu sposobowi bycia łatwo nawiązywał kontakty z rozmówcami, wprowadzając jednocześnie przyjemną a niekiedy i żartobliwą atmosferę rozmowy. Widać było, że czuł się bardzo związany z Państwową Inspekcją Pracy jako urzędem i jej społecznością.

Później na kilka lat straciłem z nim kontakt. Gdy dotarło do mnie że już w Inspekcji nie pracuje zaprosiłem go na pogawędkę. Był rozżalony, że postąpiono z nim niegodnie wymuszając odejście z pracy którą lubił będąc jej bez reszty oddany. Szczęśliwym zrządzeniem losu mogłem mu zaoferować podobne zajęcie w wielkim przedsiębiorstwie przemysłowym. Przyjął tą propozycję z wielkim zadowoleniem.

Z przyjemnością obserwowałem jak szybko opanował nową specyfikę problematyki o której teraz przyszło mu pisać i dokumentować oraz jak łatwo nawiązał kontakt z nowym środowiskiem społecznym. Tu również zarówno kadrze kierowniczej jak i pracownikom dał się wkrótce poznać jako sympatyczny a zarazem wszędobylski dziejopis i redaktor interesujący się żywo sprawami przedsiębiorstwa i jego ludzi. Jego rozmówcy z uznaniem odnosili się do jego wiedzy i wyczulenia na sprawy bezpieczeństwa pracy wyniesione z doświadczenia inspekcyjnego.

I znowu nasze drogi się rozeszły na kilka lat, aż do czasu mojego przystąpienia do Stowarzyszenia Ochrony Pracy w 2010 roku, gdzie w gronie członków Stowarzyszenia spotkałem z wielkim zadowoleniem Pana Edwarda w roli redaktora organu prasowego.

Dzisiaj, gdy przyszło już, choć z wielkim żalem, myśleć o nim w czasie przeszłym mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, że swoją pracą pisarską i popularyzatorską oraz działalnością społeczną dobrze przysłużył się ochronie pracy i pozostawił serdeczną pamięć u ludzi którzy mieli zaszczyt z nim współpracować.

dr Tadeusz Sułkowski

Prezes Stowarzyszenia Ochrony Pracy